Dziś chciałam podzielić się z Wami sprawdzonymi metodami jak pomóc dziecku przetrwać podróż samochodem.
Jak już pisałam wcześniej, posadzenie dziecka przodem do kierunku jazdy, otwiera dla niego nowe doznania związane z przemieszczaniem się. Świat, który do tej pory przesuwał się do tyłu, nagle staje się fascynujący. To dobry moment, by zainteresować dziecko podróżami i tym co znajduje się za oknem samochodu. Oczywiście będzie to wymagać naszego nakładu pracy, ale nasz wysiłek się opłaci. Już niedługo dziecko zacznie samo zauważać przesuwające się różnorakie obrazy, komentując, ucząc się i przeżywając.
Pierwsza ważna rzecz, to pora o której planujemy wyjazd. Najlepiej jeżeli będzie to tuż przed drzemką lub przed pójściem spać (przy jeździe nocnej) Dziecko jest już na tyle zmęczone, że będzie jechać spokojnie aż do zaśnięcia.
Większość dzieci, szczególnie te aktywne ruchowo, ma problem z wysiedzeniem w foteliku dłużej niż 2h. Eksperci zalecają robienie przerw właśnie co 2h, choć my gdy widzimy, że nie ma takiej potrzeby, przeciągamy jazdę.
Najważniejsze, żeby dziecko nie nudziło się - wtedy nie będzie koncentrować się na byciu "uwięzionym" w foteliku na kilka godzin.
Co robimy, by podróż samochodem nie zmieniła się w mękę?
* Ubieramy dzieci stosownie do pogody
Dzieci są wciśnięte dość ciasno w fotelik, zwykle jest im cieplej niż nam. Ubieramy dzieci warstwowo, tak, żeby móc w miarę potrzeby szybko je rozebrać. Nigdy nie zakładamy im butów. Gdy jest bardzo gorąco, mają gołe stópki, gdy jest chłodniej zakładamy im skarpetki lub lekkie kapciuszki ( można kupić fajne kapcie typu baletki np. w Pepco) Maluszka lepiej przykryć kocykiem niż grubo ubierać. Zawsze będzie można go szybko odkryć. Pamiętajmy, że samochód (nawet zimą) dość szybko się nagrzewa, więc albo nie kładziemy dziecku czapeczki wcale, albo zdejmujemy ją od razu, gdy temperatura będzie odpowiednia. Przegrzane dziecko będzie częściej chorować.
* Zabieramy książeczki
Nasze dzieci jeszcze nie potrafią czytać, ale chętnie słuchają, gdy ja to robię. Wprawdzie zwykle kończy się to bólem szyi, ale czego się nie robi dla dzieci ;) Te już potrafiące czytać, mogą to zrobić we własnym zakresie, bądź czytać na głos, by wspólnie przeżywać daną historię.
Alternatywnie, można spróbować przygody z audiobookiem - nie każde dziecko dobrze się czuje czytając w samochodzie.
* Zabieramy CD/pen drive z dużą ilością piosenek dla dzieci
Uwielbiamy śpiewać i jest to dobra metoda, by czas płynął szybciej. Nie ważne, czy śpiewamy dobrze, czy nie, przecież to nie o to chodzi. Mamy swoje ulubione przeboje, które nie raz zdarza się,że musimy słuchać kilka razy, ale dzieci to uwielbiają. Nóżki chodzą w takt muzyki, rączki klaszczą klap klap i wszyscy są zadowoleni.
* Przygotowujemy dzieciom przekąski do jedzenia
Na co dzień nie kupujemy dzieciom słodyczy, ale to jest dobry moment, by zrobić im prawdziwe wakacje, czyli dać małe co nieco. Nie musi to być wcale niezdrowe. W pojemniczku może znaleźć się kawałek ciasta, batonik, cokolwiek dziecko lubi a na co dzień nie je, tak by się ucieszyło. Nie polecam czekolady, z wiadomych powodów. Jajko niespodzianka trzymane przez chwilę w małych cieplutkich rączkach wymaga natychmiastowej interwencji mokrych chusteczek. Unikajmy również produktów, którymi dziecko mogłoby się zakrztusić!
* Kupujemy lub sami robimy książeczki interaktywne
Wszystko zależy od wieku naszych dzieci, naszych chęci, czasu i oczywiście zdolności. Na szczęście w sklepach można zdobyć wartościowe książeczki związane z podróżami i nie tylko. Nasze maluchy ucieszyły się z nowej malowanki i kredek.
* Po drodze zwracamy uwagę na wszystkie ciekawe rzeczy za oknem
Zwracając uwagę dzieci na coś na zewnątrz, nie tylko pokazujemy im świat, ale zajmujemy ciekawą czynnością - po chwili same zaczynają się rozglądać w poszukiwaniu czegoś fascynującego. Nie muszą to być rzeczy wyjątkowe. Może to być duża ilość drzew wzdłuż drogi, człowiek, który właśnie przechodzi przez ulicę, przelatujący właśnie samolot, czy też ogromny wiatrak stojący w oddali.
* Zabieramy ulubioną zabawkę
Ulubiona przytulanka to niezbędna rzecz w podróży małych dzieci. Gdy są zmęczone, marudne, to właśnie w niej znajdują ukojenie i pocieszenie. Przytulanka pozwala zapaść w błogi sen.
Starsze dzieci też lubią mieć przy sobie ulubioną lalkę, miśka, są one wtedy pełnoprawnymi uczestnikami wyprawy.
*Mamy pod ręką jedzenie i picie
Przekąski przekąskami, najważniejsze są jednak konkrety, czyli trzeba nastawić się na porządne kanapki, które są najszybszą metodą zaspokojenia głodu naszych dzieci. Bez zatrzymywania się mały brzuszek na jakiś czas zostanie zaspokojony. Jeżeli podróż jest długa, nie zapomnijmy jednak przewidzieć po drodze jakiegoś ciepłego posiłku! Tu są różne alternatywy. Na prawie każdym dużym parkingu ze stacją benzynową przy autostradzie, znajduje się również restauracja. Jadąc przez miejscowości na pewno znajdziemy również przydrożną knajpkę.
Innym rozwiązaniem jest zabranie posiłku ze sobą (np. smażone udka kurczaka) i podgrzanie ich we własnym zakresie ( czyli bierzemy ze sobą butlę z gazem lub szukamy mikrofalówki) My często zatrzymujemy się w Ikei, jeśli tylko jest po drodze, gdzie jemy obiad w rozsądnej cenie. Jest to wygodne o tyle, że w strefie rodzinnej bez problemu można podgrzać przygotowane dla dziecka jedzenie (słoiczek, wodę na mleko, inne danie) Jest to też okazja, by dzieci chwilę się pobawiły.
* Tablet
Być może niektórzy mnie zlinczują za moje metody wychowawcze, ale tablet jest u nas konieczny. Kiedy dziewczynki są już zmęczone i nie mają ochoty ani na czytanie, ani na rysowanie, ani na śpiewanie, ulubiona bajeczka jest tym, czego potrzebują.
Bajki dziewczynki oglądają tylko w oryginalnej wersji, więc przyjemne z pożytecznym :)
W czasie podróży dbamy o to, by jazda przeplatana była odpoczynkiem. Małe dzieci nie mają poczucia czasu, więc wystarczy chwila, by pobiegały, pobawiły się i kontynuowały podróż. Jeżeli jest taka możliwość, zatrzymujemy się w miejscach, gdzie są place zabaw (np. na parkingach lub na zwykłych osiedlach jeżeli jedziemy przez jakąś miejscowość a nie autostradą)
Mam nadzieję, że przydadzą Wam się nasze doświadczenia, jednakże każde dziecko jest inne, warto więc próbować różnych rzeczy i wypracować sobie swoje metody.
Podczas naszych podróży obowiązkowym wyposażeniem jest organizer na siedzenie samochodowe, gdzie maluchy chowają zabawki i przysmaki. Zawsze gdy się nudzą wyciągają kolejną rzecz, a poprzednią odkładają na miejsce. W ten sposób nie tylko nie muszę im zawsze szukać i podawać zabawek, ale również zachowujemy porządek w aucie :D
OdpowiedzUsuń